piątek, 6 lutego 2015

co z naszą naturalnością...?



miał to być blog o tym,co robię,nie o tym,co myślę;)
jednak tyle rzeczy wokół mnie zatrważa,zastanawia,śmieszy,dziwi,wpędza w osłupienie i głębokie zamyślenie,że jednak chcę coś tu,od czasu do czasu,napisać.
chcę się podzielić moimi zupełnie subiektywnymi spostrzeżeniami na różne życiowe tematy.
to,co napisze możecie uznać za zupełnie niedorzeczne i może to być bardzo słuszne uznanie,gdyż ostatnio stwierdziłam,że mój światopogląd jest niesamowicie zawężony. ocenicie pewnie sami ;)
jednak mimo swych wielkich niedociągnięć będę pisać:)

zastanawiam się ostatnio co się dzieje z naszą ludzką,kobiecą naturalnością.
my kobiety,stworzenia piękne i błyskotliwe,którym wystarczy drobna kreska na oku,wkładamy się w zgubne i straszliwe ramy sztuczności.
po co te wszystkie dziwne stroje w stylu lateksowych spodni,kurtek,drapieżnych,mocnych i całkiem nieprzyzwoitych makijaży na co dzień.
osłabia mnie kicz złotych ozdobników dyndających przy torbach,butach,kurtkach,brzydkie okulary  z firmowym napisem. ( firmowe napisy kosztują krocie i nic nie dają...a może jednak coś dają...?)
wciskanie się w stringi;biustonosze pusz ap;szpilki;malowane,a raczej dosztukowane brwi kredką,cieniem,czy innym odstraszającym mazidłem...ciekawe co się dzieje,kiedy taką panią zaskoczy ulewa... włosy kręcone prostujemy,proste kręcimy,ubieramy ciuszki,w których chodzą wszyscy,żeby ola Boga! czasem się nie wyróżniać.
i wszystko tylko po to,by zmierzyć swoją atrakcyjność ilością spojrzeń na ulicy,w pracy,a potem wrócić do domu i odmuchiwać stopy w pęcherzach,i zmyć z siebie maskę bycia "real women".
a nazajutrz wstać o 5 rano,żeby powtórzyć cały rytuał,przykleić sobie sztuczny uśmiech przed wyjściem i zdążyć do pracy na 8...
a propos WYRÓŻNIAĆ - osobiście uwielbiam styl boho,kapelusze,torby z frędzlami,kowbojki,dzwony,jest to dla mnie synonimem swobody,wolności,lekkości,kobiecości i często tak się ubieram.
kiedyś pewna Pani,nie wytrzymując napięcia( bo przecież jak można być takim lekkoduchem,żeby mieć czelność wyglądać tak sobie po prostu inaczej,niż wszystkie pospinane w swych legginsach,stringach,pusz apach,mejk apach skutecznie blokujących naturalny uśmiech i innych" życio umilaczach" panie) dowaliła mi więc  mimochodem...
cyt."nie wiem jak można chodzić po ulicy wyglądając jak Pocahontas" częstując mnie sowicie swym pogardliwych wzrokiem.
a jej na to...cyt." wolę wyglądać jak Pocahontas,niż tak,jak wszyscy" ;)
Pani chrząknęła z dezaprobatą i odwróciła swoje wycackane oblicze...

ja się tylko pytam po co ta cała sztuczność? wypieramy dla niej swoje prawdziwe "ja",swoją osobowość. dlaczego nie poszukujemy swego indywidualnego stylu? który podkreśliłby nasze cechy. dlaczego tak bardzo boimy się wyróżniać? a może z czystego lenistwa,lepiej wskoczyć w rurki,które noszą wszyscy,niż popatrzeć,poszperać,poszukać i zastanowić się,co mnie się podoba. co lubię,czego nie,w czym dobrze się czuję i w czym uważam,że fajnie wyglądam.
gdzie kobiecy wiatr we włosach,gdzie czupurna natura niesfornej kokietki,w nieco luźniejszej garderobie?
czy wszyscy musimy chodzić jak sztywne,spięte patyki ( to chyba przez te stringi;)
gdzie swoboda? gdzie lekkość? gdzie nieodparty urok osobisty?  ehhhh....... tęsknię za takimi widokami na naszych ulicach....
uważam,że nie ma nic bardziej seksi,niż kobieca naturalność i pewność wynikająca z poczucia bycia kobiecą i tyle.
nie załatwi nam tego tona makijażu na twarzy,sztuczna pewność siebie,mega poważna mina nie gwarantuje bycia kobietą z klasą,a niewygodne,sztuczne,oklepane ciuchy nie dodadzą ci kobiecości,jeśli w środku się nią nie czujesz....tylko się spocisz;)
poza tym uważam,że w ten sposób kobiety są sztuczne do bólu,bo nie manifestują swej prawdziwej osobowości ,a po prostu się przerabiają i przebierają za kogoś innego. niejednokrotnie zapożyczając albo wymyślając sobie nawet doskonały sposób bycia... po co palnąć czasem jakaś gafę i być sobą,skoro można się nagimnastykować i wciąż udawać zawsze tą cool,super dziewczynę,którą wszyscy lubią,i tą która nigdy żadnych gaf nie popełnia,bo jest tak na czasie,że nawet stara się go przegonić.
oddech łapie dopiero w samotności.
zastanawiam się czy czasem przyjdzie jej do głowy...kurcze,ale jestem mega sztuczna,a jaka jestem naprawdę....może by tak spróbować...?
dobrze,że ja ten etap mam już za sobą...uffffffff......

DZIEWCZYNY wrzućcie na luz,szukajcie SIEBIE,nie odgapiajcie!

za tym tęsknię,tego pragnę...


                                                                                                                    źródło



resztę zdjęć znajdziecie w google wpisując boho style,natural style.nie podaję ich źródła,ponieważ go nie pamiętam.




 źródło

























widzicie na ulicy tak ubrane kobiety? bo ja ubolewam nad tym,że prawie takich nie spotykam...



3 komentarze:

  1. Kochana! media i system kreują takie kobietki... nie każdy NIE MA telewizji tak jak Ty...
    Cudowne słowa i cudowne inspiracje! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. no tak,ale tam na czubku jest coś takiego jak głowa...więc dobrze byłoby jej używać do czegoś więcej niż tylko obmyślanie planu kolejnych zakupów,wyboru lakieru do paznokci,pomadki,etc... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też za tym tęsknię ,tego pragnę...Czasami -za rzadko-widuję na ulicy Kobiety-Kwiaty, Kobiety-Ptaki, naturalne i piękne w swojej prostocie. Ich delikatność i subtelność mnie zachwyca. Gorszy mnie i zniesmacza wyglądająca zza każdego rogu sztuczność, plastikowość stworów jakie codziennie spotykam na ulicy. Boli mnie to, że tak daleko nam dzisiaj do naturalności. Ale miło, że nie tylko ja tak myślę, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

pisz śmiało...
dziękuję za każde słowo:)