Dechy stare jak świat,z powojennych okien. Prócz tego,że zostały przygotowane przez mojego męża i wypalone przeze mnie,to jeszcze niosą ze sobą kawał prawdziwej historii. Widziały wiele,tak,że może nam się nawet w głowie nie zmieścić. Ile wiatru przez nie przewiało,ile kropel deszczu się roztłukło i ile śniegu na nich leżało.... Tym bardziej są dla mnie cenne.
A jak to drewno pachnie,jakie jest suchutkie,przewiane i dojrzałe,takie lekkie,takie trwałe i niezniszczalne. Tak piękne,że trudno się z nim rozstać.
Kocham drewno. Mogę siedzieć godzinami i gapić się w nie,w układ słoi,w artystycznie rozłupane miejsca,te drzazgi,ten zapach wolności,dzikości i natury...ehhh...tylko ona potrafi stworzyć coś tak doskonałego :)
Pięknie! Też baaaardzo lubię drewno... :-)
OdpowiedzUsuńLubię wszystko co z drewna....
OdpowiedzUsuń