piątek, 30 grudnia 2016

mała taka,maluśna :)









                                                                           fejsbuk
                                                                         moje atelje



w tym roku kompletnie mi nie było po drodze z ozdobami na święta...
powstało więc,zamiast tego,dużo nowych uszytków :)))
ja miłośniczka wielkich toreb,worków wręcz,przeżuciłam się na szycie drobinek,prawie...
o co nigdy bym siebie nie podejrzewała
oj zmienia się człowiek z wiekiem,zmienia... ;)
taka kolekcja małych vintidżowych,ala babcinych torebek mi w głowie
są już dwie gotowe,a  kilka kolejnych w fazie projektu
niewiele teraz zdjęć robię i na blogu mnie mało,bo mam problem z oczami,bolą strasznie i chyba
są zmęczone,pewnie też przez szycie... należy im się odpoczynek...
mam nadzieję,jednak,że powoli będę moje uszytki tu wrzucać ;)
a tymczasem zapraszam do obejrzenia małej koronkowej :)))


 




wtorek, 6 grudnia 2016

biedny mikołaj...







                                                                     FACEBOOK
                                                                   MOJE-ATELJE



zapewne obserwowaliście kiedyś małe dziecko... może swoje,a może tak całkiem przypadkiem
patrzycie czasem z wielką uwagą na czyjeś dziecię albo na jakieś bliskie,w rodzinie...
nieważne czyje dziecko obserwujecie,bo  jedno łączy je wszystkie i to przyznać musimy...
zawsze są szczere,nieskrępowane,wesołe,rozbrykane,SPONTANICZNE,rozkoszne,niewinne,
cudne,słodkie,kochane...
jak zazdrościmy czasem tym dzieciom właśnie tych cech,których często nam dorosłym brakuje.
kiedyś też byliśmy dziećmi i mieliśmy owe,wymienione wcześniej cudne cechy.
niektórzy zachowali je do dziś,
ale co stało się,że większość z nas ich już nie posiada...?
no właśnie,dobre pytanie.
ile czasu i energii dorośli wkładali w to,żeby w nas te cechy wyciszyć,stłumić,stępić i zabić?
żebyśmy byli tacy,jakimi oni chcieli nas widzieć...
"dzięki" pracy dorosłych nad nami szczerość zamienia się w to,co ludzie chcą usłyszeć,nieskrępowanie w skrępowanie,wesołość w pesymizm,rozbrykanie w bierność,spontaniczność w wielką kontrolę nad ciałem i zachowaniem,niewinność...w swoje poczucie winy nam ubierają... ci dorośli...
i tak jak kiedyś mały Tomek,Asia i Zosia byli dziećmi ze wszystkimi tymi pięknymi cechami,tak teraz są dorośli,ale nie potrafią się w życiu odnaleźć...
bo mama mówiła... cicho bądź,nie krzycz tak! nie biegaj,bo upadniesz! uważaj,bo się przewrócisz! uważaj na kota,koty drapią!
babcia na to... nie hałasuj! co ty za głupoty wygadujesz?! tak nie przystoi! stój grzecznie! nie zaczepiaj ludzi!
nie gap się! nie oglądaj się! piątek 13-stego to pech,pamiętaj!....
mogłabym tu jeszcze wymieniać sporo...
i tak powiela się masowe krzywdzenie całych pokoleń... i nie jest to karalne,bo lakonicznie zwie się to wychowaniem...
i tak ten Tomek i ta Asia i Zosia taszczą całe życie na plecach ten wielki wór świętego,biednego mikołaja z "prezentami",którymi wszyscy dookoła raczyli ich "obdarować"...
często dźwigają uczucia innych,nie swoje i często nie bardzo wiedzą co z sobą w życiu począć,jacy są,na co ich stać,dokąd iść...
też miałam swój wór i jeśli Ty masz swój,to dam Ci pewną radę,która mi pomogła.
weź ten wór po raz kolejny ze sobą i jeśli teraz pomyślisz,że ostatni raz go taszczysz,zrobi Ci się na duszy lżej.
stań na moście i wywal ten wór do rzeki. patrz jak odpływa,tak długo dopóki nie stracisz go z oczu...

bez względu na to jaką wymyślisz formę na pozbycie się ciężaru,który Ci "ofiarowano",to uwierz,że po dokonaniu mentalnego rozwodu z tym,czego już nie chcesz,doznasz wewnętrznego,leczącego oczyszczenia. jeśli zdasz sobie sprawę,że wszystko to,co Ci ciąży dostałeś od kogoś,kto sam nie umie uporać się ze swoimi lękami,kto sam źle o sobie myśli i nic ciekawego w życiu go nie spotyka,to może zrozumiesz jego ból i rozgoryczenie i będzie łatwiej zebrać Ci to wszystko do kupy i oddać tej osobie (osobom).
te uczucia nie należą do Ciebie...!
ból i strach,z którymi ludzie sobie nie radzą sprawia,że krzywdzą innych...
spakuj to wszystko,co dostałeś w list,w paczkę, w worek i mentalnie wyślij tym,od których pochodzą.
napisz list,a potem go spal. pożegnaj się ze wszystkim,co nie jest Twoje,a potem stań się znowu tym dzieckiem,które Ci odebrano,tą czystą kartką.  i zapisuj ją mądrze.
to od Ciebie zależy jak bardzo i czym będzie Twoja własna,czysta kartka zapisana...

tak mi się dzisiaj zebrało na wywody... ;)
wszystkim Wam życzę udanych Mikołajek i mocy DOBRYCH prezentów:)))



zdjęcie KLIK

wtorek, 8 listopada 2016

Radzia i Fela









                                                                         FACEBOOK
                                                                        MOJE-ATELJE


Radzia i Fela,czyli dwie miękkie myszowate:)
lniano-bawełniane.
siostry prawie bliźniaczki. brzydule ;)
do nabycia TU






 

środa, 2 listopada 2016

dynie z tkaniny






                                                                           LAABA
                                                                      MOJE-ATELJE





miękko wypchane dynie. uszyte z bawełny i lnu.
TU  można je zakupić.
dzisiaj aktualizuję tego posta. jest poniedziałek (7.11)
niestety nie ma już dyniek w kolorze kawki z mlekiem,ale są za to białe,3 sztuki,pękate i okrągluchne:)
zdjęcia na samym dole...



























czwartek, 27 października 2016

wdzięczność...





                                                                           LAABA
                                                                      MOJE ATELJE





jest coś koło 16-stej,może już ciut później...
siedzę sobie wygodnie w moim starym,pięknym,drewnianym fotelu,co go sobie ostatnio sprawiłam. zadowolona jestem z niego mocno,bo i cudny i solidny,a do tego bardzo wygodny.
dlatego teraz jesienią uwielbiam w nim przesiadywać i kontemplować życie...
a do życia właśnie wracając...
obok pali się stara,ładna lampa pokojowa,co ją sobie przy tym fotelu postawiłam.
daje żółtawe,spokojne światło...
popijam moją ulubioną herbatę z cytryną,spoglądam przez okno...
półmrok już nieco zapada...
patrzę sobie jak mgła miękko otula lasy,ściele się,delikatnie wije,raz się podnosi,a raz lekko opada,jakby niezdecydowana.
miesza mi się w oczach z dymem sączącym się z kominów tak,że już prawie drzew kolorowych,mamroczących,jakby usypiających,w tym mroku i mgle nie widzę...
gdzieś za mną zupełna cisza,słyszę tylko głos Pani Mai,co delikatnie mi pokój wypełnia...
obok tyka zegar...
jak ja lubię tykanie zegara,raz po raz,jakoś mnie tak uspakaja...
ciepło mi tak... jak się cieszę,że mogę czuć to ciepło i mam ten dach nad głową... piękne to... i ta cisza,co ją kocham miłością przeogromną...
mogłabym rozpłynąć się w tej ciszy,stopić z nią i się z nią zjednoczyć...
spoglądam na tańczące płomyki świec w lampionie i na meble,co w blasku tych świec wyglądają na takie miękkie i ciepłe...
a ta herbata to mi tak smakuje,że wydaje mi się teraz najlepszym smakiem na świecie.
i tak mi się myśli,że już wszystko mam,nic mi więcej nie potrzeba.
i tak cieszę się tym,że to wszystko oglądać mogę... że mogę czuć to wszystko,co czuję w tej chwili...
radość wielka moje serce wypełnia,że dane mi jest oglądać te cudne dary matki natury,że tą herbatę mogę trzymać,popijać, i że to wszystko mam...
jestem wdzięczna,bardzo mocno wdzięczna,za wszystko.
za młodość,za zdrowie,za to,że mi skromne życie wystarczy,że ta cisza mnie cieszy,i że ten fotel mogłam sobie kupić,o herbacie nie wspomnę :)
ciepło mi jest i miło.
jest mi bardzo dobrze.
kocham ten stan,kocham to swoje życie i cieszę się z tego,co mam.
tak wiem,mogłabym mieć dużo więcej i takie nic mi wystarczy...?
ale wystarczy mi,bo wiem,że mogłabym mieć dużo mniej...
i zawsze jak mi się zdarzy narzekać,to na myśl przychodzi mi,że mogłabym być teraz na przykład w szpitalu i słońca nie widzieć i mgły nie oglądać,świeczek nie palić,w swoim fotelu nie siedzieć,obiadu dobrego nie smakować,tej herbaty nie popijać,do ludzi się nie uśmiechać,tych liści kolorowych nie zbierać....









































wtorek, 11 października 2016

w pewnej gazecie...








                                                                            LAABA



spotkał mnie zaszczyt goszczenia w pewnym magazynie...
Laaba - naturalnie zajęła tam aż! pół strony!
nie posiadając się z radości miałam kupić 4 egzemplarze,ale mąż przemówił mi do rozsądku
i zostanę tylko przy jednym :)))
dostałam też znaczek klubowy,który teraz mogę nosić centralnie,na samym środku czoła ;)))








czwartek, 6 października 2016

i znowu jesień...







                                                                           LAABA

























































środa, 29 czerwca 2016

zegar






                                                                            LAABA




w ramach odpoczynku od kwiatów,dzisiaj będzie trochę drewna...
kolejny z naszych drewnianych tworów,to zegar.
przyznam,że jestem z niego cholernie dumna,bo bardzo mi się podoba :)
prezentuje się rewelacyjnie.
stare drewno z odzysku,ozdobione przez same korniki ;)













poniedziałek, 27 czerwca 2016

kiedy nazywasz mnie swoją dziką różą...







                                                                  LAABA - n.




sorrrki,wybaczcie,ale znowu dziś wklejam tu kwiaty... ;)
uwielbiam je,więc nie mogę się oprzeć.
teraz dużo czasu spędzam podziwiając ich piękno i woń.
a te róże pachną wyjątkowo obłędnie...trochę szlachetnymi różami,a trochę dojrzałymi malinami.
patrzę na nie i marzę sobie,że jak kiedyś w końcu będę miała ten swój wiejski domek,to podwórze na pewno utonie w kwiatach. głównie w różach,ale nie tylko :)
a różowy to ostatnio mój ulubiony kolor,dlatego te róże cieszą mnie wyjątkowo :)