czwartek, 24 października 2013

lniane torby





Jak lnu nie było,tak nie było,a teraz jak jest,to jest! W dużych ilościach :)
Był czas kiedy już naprawdę nie miałam z czego szyć,bo wszystko zostało "wyszyte" i lnu nigdzie nie mogłam znaleźć.  Nawet nie podejrzewałam,że w Polsce tak trudno o zgrzebny,gruby len.
W końcu udało się,znalazłam kilka dojść. I teraz mam szycia na dłuuugi czas :)
Już z nowo nabytego lnu powstały 3 torby i kilka woreczków na drobiazgi.
Voila!




Tutaj mały eksperyment.
Len był u mnie zwykle w wydaniu prostym,wiejskim,lekko kobiecym i romantycznym.
Teraz pomyślałam sobie,co to będzie jeśli do lnu dorzucę typowo sportowy akcent kolorowych pasków i różowo-malinową podszewkę.
Hmmm...myślę,że i w tej roli len sprawdza się doskonale.
Efekt poniżej.





































































































Z folkowa nutą...



































Z kobiecą nutą...



































Torby oczywiście w wydaniu XXL.
Wściekam się na zdjęcia. Zwykle nijak nie oddają urody torebek.
W obsłudze aparatu jestem totalną nogą,także z lustrzanki wyciskam zdjęcia jakości przeciętnego kompaktu...
Zawsze obiecuję sobie coś z tym zrobić,ale widać za leniwa jestem...hej...
Znowu sobie wybaczam ;)


Pochwalę się jeszcze,że mój kochany mąż zrobił mi świetną drabinkę do ekspozycji moich torebek :)






































I jeszcze lniane woreczki na drobiazgi.


wtorek, 22 października 2013

len





Len jest to potoczna nazwa tkanin wytwarzanych z czystej przędzy lnianej,które wykazują dużą odporność na tarcie i rociąganie.
Len jest po to by Cię chronić.
Całkowicie stworzony przez naturę szlachetnie wypełnia jej zadanie.
Zaprzyjaźnij się z nim,a wtedy powróci Twoje dobre samopoczucie.
W lnie człowiek odpoczywa,zupełnie jak w lesie i na łonie natury.
Len działa na Ciebie jak czysta,nieskażona woda.
Neutralizuje szkodliwe działanie promieniowania.
Nigdy się nie elektryzuje i nie powoduje alergii.
Działa kojąco,antyseptycznie,dając uczucie świeżości.
( Żywność przechowywana w tkaninach lnianych długo zachowuje swoją świeżość )

Sama bym tak ładnie tego nie ujęła,więc posiłkowałam się tekstem odnalezionym gdzieś w dżungli internetowej,a którego znaleźć już nie mogę  :-/

W każdym Bądź razie już wiem dlaczego jestem taka szczęśliwa taszcząc którąś z moich lnianych toreb,bo czuję się jakbym miała kawałek natury ciągle przy sobie i ciągle mogę wdychać jej zapach :)
Osobiście lubię najbardziej zgrzebną i surową wersję lnu. Mogłabym się w nim tarzać ;-)



Tak kwitnie len. Ten kwiateczek już mówi sam za się.





















A tu już mamy gotową tkaninę.
Czyż nie jest piękna...










































Fot.etsy.com

niedziela, 20 października 2013

inspiracje





Dzisiaj pokażę Wam trochę moich domowych inspiracji. Oczywiście drewno,len,drewno,len i drewno,i len:)
Zbieram sobie takie różne ciekawe pomysły,które mam wielką nadzieję wykorzystać kiedyś przy urządzaniu swojego własnego domku na wsi,który bardzo,ale to bardzo chcielibyśmy mieć. Domku,nie mieszkania w bloku...!
Zdjęcia odnalezione gdzieś w gąszczu google,a reszta jest podpisana.
Miłego!















































Wymarzona kuchnia...






























































Jej,normalnie bajka... i piec kaflowy,a w nim naturalny,czerwoniutki,gorąciutki ogień :)




































































































I pomyśleć,że mam sporo takich skrzynek schowanych w szopce na wsi...
Oj przyjdzie na nie pora :)




























Piękne drzwi.







































Krzesło :)
























 Mój faworyt. Zimny klimat,surowość-cudnie!


czwartek, 10 października 2013

brak weny dobrze mi służy





                                         ZAPRASZAM DO POLUBIENIA NA FEJSBUKU.




Czy ja aby ostatnio nie narzekałam na brak weny....
Jak widać marazm całkiem nieźle mi służy,bo tak oto wówczas powstały dwie,moim zdaniem,piękne torby.
Podobają mi się,więc nie widzę powodu,dla którego miałabym być fałszywie skromna :/ i mówić - a gdzie tam,takie sobie,wyszły przez przypadek,wcale nie są ładne...etc... Swoją drogą wkurza mnie taka zafałszowana skromność.
Uważam,że są dobre:)))
Ta mała powstała dzięki pomocy męża,bo wbrew pozorom dziurkowanie dwóch kawałków skóry na półokrągło wcale nie jest takie proste,dlatego mąż odwalił brudną robotę,a ja pomogłam i resztę wykończyłam już sama.
Ta wielka jutowa,to była mała przeprawa,bo juty nie szyje się tak łatwo. Zdecydowanie odradzam osobom  z dolegliwościami oczu. Przy cięciu juty małe włókienka włażą do oczu i straaasznie drażnią,po przeszyciu jest lepiej,ale następnym razem będę szyć w okularach ochronnych.
Narobiłam się przy tej torbie jak dziki osioł,szczególnie,że liście przyczepiałam już po jej uszyciu...
W środku jest len,dzięki czemu trzyma fason nawet pusta.
Ucha skórzane,podszyte lnem. Uważam,że efekt takich uch jest świetny:) Solidna i mocna torba!


Tak się szyło...






































A taki jest efekt końcowy...

































Jutowa-jesienna






































A w ramach walki z wieczorną nudą,powstają sobie lniane woreczki na świeży chlebuś i bułeczki:)




wtorek, 8 października 2013

love is all around





Dechy stare jak świat,z powojennych okien. Prócz tego,że zostały przygotowane przez mojego męża i wypalone przeze mnie,to jeszcze niosą ze sobą kawał prawdziwej historii. Widziały wiele,tak,że może nam się nawet w głowie nie zmieścić.  Ile wiatru przez nie przewiało,ile kropel deszczu się roztłukło i ile śniegu na nich leżało.... Tym bardziej są dla mnie cenne.
A jak to drewno pachnie,jakie jest suchutkie,przewiane i dojrzałe,takie lekkie,takie trwałe i niezniszczalne. Tak piękne,że trudno się z nim rozstać.
Kocham drewno. Mogę siedzieć godzinami i gapić się w nie,w układ słoi,w artystycznie rozłupane miejsca,te drzazgi,ten zapach wolności,dzikości i natury...ehhh...tylko ona potrafi stworzyć coś tak doskonałego :)



















































































niedziela, 6 października 2013

to sem ja





Do takiej stylizacji ( jak na pierwszym zdjęciu) wymyśliłam sobie i skleciłam romantyczną bluzkę.
A na dole trochę niegrzeczna bluzeczka do grzecznej spódniczki...
Lato please come back....!!!
Moje wołania chyba zostaną wysłuchane,bo w przyszłym tygodniu ma być 20st... :)

































bluzka-ja
wisior-ja
torba-ja (DO SPRZEDANIA)
dżinsy-second hand
buty-sklep





A tu z dorwanego kawału,koszulkowego materiału powstaje koszulka.






























Tak bardzo podkusiło mnie,aby tę koszulinkę nieco poprzecinać i zostawić jej nitki.





































A to ja,w już gotowej luźnej i nieco niedbale wyglądającej  koszulce :)
Pomyślałam,że ciekawym dodatkiem do niej będzie,z reguły grzeczna i raczej elegancka ołówkowa spódnica... i jak?



























koszulka-ja
torba-ja
spódnica-second hand
buty-sklep
fotki-cierpliwy mąż ;)







piątek, 4 października 2013

nie ma weny





Dziś cierpię na brak weny. Siedzę,tempo gapię się przez okno i nic mi się nie chce.
Wszystko za co się dziś biorę zostaje delikatnie mówiąc spieprzone,także lepiej nie zrobię dziś nic.
Przeczytałam czasopismo,z którego wynika,że nie jestem artystką tylko rzemieślnikiem,
dla pocieszenia - z duszą artysty.  Stwierdzam,że nie przejawiam syndromów artysty... No cóż...
Czekam na ciemny len i doczekać się nie mogę...
Wszystko jest dziś do bani!


Na pocieszenie mam kilka jesiennych fotek z ostatnich spacerów.



































































































































































































































































































Moja piosenka na dziś....